Forum Gothic Slayers Strona Główna
Autor Wiadomość
<    Archiwum Podań   ~   Odrodzony?
Kay
PostWysłany: Sob 16:23, 21 Lip 2007 
Gość






Stara komnata. Ogromne, dębowe drzwi uchyliły się, do wnętrza momentalnie przedostały się silne promienie słońca. Wędrowiec stanął w półmroku unosząc głowę ku górze. Jego oczom ukazały się wysokie schody, prowadzące do kolejnej komnaty. Powolnym, niemal bezszelestnym krokiem udał się przed siebie.
Rozświetlona przez pochodnie komnata bardziej przypominała hol. Na jej samym środku usadowiony był marmurowy stół, za którym siedziała mało wyraźna postać. Po jej bokach widniały regały zakurzonych już ksiąg, pełne połyskujących złotych tytułów, które dało odczytać się nawet stąd.
Wędrowiec nie zatrzymywał się, zmierzając ku stołowi.
Księga była otwarta, na jej pierwszej stronie widniały niewyraźne litery, zapisane cienkim piórem. Papier na pierwszy rzut oka, wydawał się być zwykłym, jednak gdyby przyjrzeć się mu dokładniej, zauważyć było można jego wyjątkowość. Druga strona, zapisana do połowy, z widocznymi brakami, które wymagały wypełnienia. Śmiało można było powiedzieć, że człeczyna, który najwyraźniej był niewolnikiem księgi, był tak samo stary, jak ona
sama. Siwe włosy rozpuszczone na smukłych barkach osłaniały jego pomarszczoną szyję. Twarz schowana do połowy za siwą brodą, z widocznymi plamami od fajkowego tytoniu była wizytówką starości.
Człeczyna zamoczył pióro w niewielkim słoiczku z czarną mazią, uniósł głowę ku górze, po czym rzekł zachrypniętym głosem:
- Skąd?
Zmieszany lekko wędrowiec, natychmiast odparł:
- Wyspa Głosów, albo Mówiąca Wyspa, jak kto woli.
- Imię?
- Kay, syn Elheta.
Starzec uniósł głowę ku górze, mrużąc przy tym swe szare oczy. Odnotował imię, zadając kolejne pytanie:
- Klasa i Krąg wtajemniczenia? - w jego głosie było tak wiele ciekawości...
- Awanturnik z 76 kręgiem wtajemniczenia. Dzięki przyjacielowi posiadłem też umiejętności Mrocznej magii na 56 kręgu.
Starzec kiwnął głową.
- Na koniec, powiedz czego chcesz?
- Długo siedziałem w ciemnościach. Chęć dalszego boju przy Waszym boku. Chęć mordu, która nie jest mi obca. Znam kilka twarz w Waszych szeregach, wiem, że dobrze byśmy współpracowali. - uśmiechnął się Kay
Starzec pokiwał głową i zapisał w księdze słowa wędrowca.
- Udaj się zatem do kolejnej komnaty, stać będzie tam źródło, które poprosi Cię o wyjawienie Twej historii. Powodzenia! - rzekł człeczyna po czym zwiesił głowę nad księgą.
Kay udał się do kolejnych drzwi, znajdujących się we wschodniej części holu. Znak na ich samym środku mówił, że to właśnie o te drzwi chodziło starcowi. Przedstawiał on niewielkie drzewo, z którego wydostawał się strumień wody. Gdy wędrowiec stanął przed nimi, momentalnie uchyliły się ukazując wnętrze komnaty. Na samym jej środku widniało drzewo obudowane dookoła studzienką. Z jego wnętrza wydostawała się połyskująca woda, a ku górze wydostawały się lśniące, małe gwiazdy.
- Czas na Twą historię, Kay'u, synu Elhet'a - rzekło drzewo dźwięcznym głosem.
Nastała chwila ciszy. Kay usiadł na zimnej posadzce, zrzucił kaptur z głowy i zaczął swą historię.

Mówiąca Wyspa. Tak, to tam zaczęło się wszystko. Moje beztroskie życie brnęło do przodu w mgnieniu oka. Pod skrzydłami kochających rodziców czułem się bezpieczny. Moja matka była piękną kobietą, o długich, ciemnych włosach i pięknych zielonych oczach. Jako pomocnica Wielkiego Mistrza Kościoła była znaną osobą w wiosce. Jej niemal święte dłonie były obdarowane wielką mocą, mocą, która leczyła śmierć. Wraz z ojcem tęskniliśmy za nią, gdy musiała wypłynąć na Kontynent, do świata Aden. Jej każdy powrót był szczęściem nie tylko dla mnie, ale i dla wioski. Ojciec mój był równie dobrym człowiekiem jak i moja matka. Wprawdzie był rzemieślnikiem, ale starał się nieść pomoc jak tylko zdołał. Ja natomiast chwytałem się każdej pracy. Jako 6 letni chłopiec pomagałem przy straganach, przy budowie tylnej części świątyni, a nawet pracowałem u kowala. Patrzyłem na rodziców jak w obraz. Byli dla mnie wszystkim, wizerunkiem doskonałym do naśladowania.
Nastały dni, gdy matki nie było kilka miesięcy. Pracowałem wówczas u miejscowego grabarza. Całymi dniami siedziałem w jego domu krojąc skóry. Pamiętam ile wtedy wylałem łez z tęsknoty do matki. Ojciec zapracowany i wykończony nie potrafił mnie pocieszyć. Byłem zdany sam na siebie…

Krótki, niezmiernie burzliwy wieczór odmienił moje życie, jak się później okaże po raz pierwszy. Wkładając drewno do komina patrząc jak ogień pochłania je w całości, słuchałem śpiewu mej matki. Głos jej był bajeczny, melodyjny, niezapomniany. Do tej pory, gdy przymykam oczy widzę jej jasną suknie oświetloną płomieniami palącego się drewna i jej głos.
- Połóż się spać Kay, późno już. Jutro z samego rana trzeba przywitać kolejny dzień – powiedziała niemal nie przestając śpiewać.
Skinąłem jedynie głową, poczym udałem się do małego pokoiku. Czułem na twarzy żar kominka. Słyszałem jej śpiew.
Sen po ciężkim dniu zabrał mnie w odległą krainę, pełną zieleni i kwiatów. Leżałem gdzieś pośród traw, patrząc w błękitne niebo. Chmury układały się w rozmaite wzory, tworząc tym samym wspaniały obraz. Czy byłem w raju? Wątpię. W raju nie ma ognia. Nagle pojawił się wokół, otaczając mnie. Już nie było błękitu, kolorowych kwiatów. Wszystko zmieniło się w czerń, a moje oczy ujrzały szarość świata. Zalany potem, obudziłem się wraz z krzykiem matki. Gdy się podniosłem poczułem podmuch, jaki wpadł przez otwarte okno orzeźwiając moją twarz. „Skąd jej krzyk? To zły sen!” Wnet usłyszałem trzask zamykających się z hukiem drzwi.
Stałem na korytarzu sam na sam z ciszą. Serce dudniło mi z ogromną siłą. Zerknąłem w dół opierając się o drewniane barierki. Pusto. W pewnym momencie moje oczy powędrowały w kierunku sypialni rodziców. Udałem się tam powolnym krokiem zostawiając za sobą cichy szelest podłogi.

Moja matka leżała obok ojca. Jej głowa położona była na jego klatce piersiowej. Dostrzegłem wówczas od razu na jej twarzy uśmiech. Był nieznaczny, ale wyjątkowy. To, co ujrzałem jest trudne do opowiedzenia, trudne do opisania. Białe prześcieradło spowite było ciemną krwią. Z ich szyj nadal wyciekała krew. Ich ciała były blisko… dostrzegłem na brzuchu matki wyraźne cięcia. Jej skóra popękana, pocięta otwierała rany, pozwalałaby krew wypływała na wierzch. Przez otwarte okno wpadał wiatr, powiewając jej białą koszulę. Moje czerwone od krwi dłonie były bezradne. Nic nie mogłem zrobić… uciekłem…

Mijały lata. Stałem się całkiem innym człowiekiem. Pomagało mi to. Przestałem myśleć. Z tamtym dniem zrozumiałem, że moje serce odwiedziła Śmierć, która tchnęła we mnie nowe życie. Życie bez uczuć, życie bez twarzy. Dusza znikła, a oczy widziały jedynie czerwień, spływającą po ciałach niewinnych. Serce, wypełnione smutkiem i złością na świat, który sprawił, że stałem się wyrzutkiem, człowiekiem bez litości. Śmierć nakazywała bym odpłacił się światu za to, co mi uczynił. Każdej nocy, widziałem ten sam obraz. Burze ogni otaczającą mnie dookoła, białą suknię powiewającą gdzieś w oddali w potężnym wietrze pełną krwi, pełną żalu… Obraz Śmierci.
Jak co noc siedziałem w pokoju trzymając w dłoni nóż i kawałek pergaminu. Pytałem sam siebie: „W kim dziś utoniesz? Komu odbierzesz życie?” Mała karteczka, którą przyniósł nieznajomy mi człowiek, ukryty miała cel. Mój cel w tą noc. Nie powiem Ci teraz ile zabiłem. Ile krwi miałem na swych dłoniach. Było jej jednak wiele, może i za wiele. W te chwile myślałem tylko o jednym, o wykonaniu zadania. Gdy zawsze opuszczałem pokój, nigdy nie wiedziałem, do kogo idę. Nigdy jednak nie czułem własnego sumienia, nie słyszałem go, nawet wtedy, gdy ofiarą była kobieta. Po wykonanym zadaniu odwiedzałem łaźnie, oczyszczając ciało… Chowałem w swe dłonie oczy pełne krwi, krwi sczerniałej od łez…z myślą, że jestem mordercą…

Wcześniej wspominałem Ci, że moje życie odmieni się raz jeszcze. Tak też się stało. Poznałem ją całkiem przypadkowo. Była piękną kobietą, od której biło światło dobra. Po dzień dzisiejszy wiem, że jej serce zdoła wygrać ze wszystkim. Jeśli wygrała z samą Śmiercią, to czy jest coś, czego nie pokona? Pozwoliła mi zapomnieć, oczyścić ciało i dusze. Pokochała mnie takim, jakim jestem, pomimo tego, co robiłem w przeszłości. Pozwoliła mi zmyć krew niewinnych z mych dłoni. Sprawiła, że stałem się szczęśliwy… szczęśliwy…
Czy długo to potrwa? Nie wiem. Całkiem niedawno dowiedziałem się, że nie tylko ja jestem w jej sercu… Boję się, że raz jeszcze wrócę do przeszłości… Boję się pierwszy raz…, bo wiem, że jej serce za małe jest dla nas dwóch…

Minęły lata, zostałem sam. Po długim śnie w ciemnościach pragnę powrócić do życia. Wiem jednak, że nie jestem już tym samym człowiekiem co niegdyś. Po wszystkich przeżyciach wiem, że gdybym miał serce, to właśnie by się kruszyło. Od wyjścia z mroku, zacząłem diabelski taniec, a skrzypek śmierci, długo będzie nam przygrywał... pod warunkiem, że znajdę go, w szeregach Waszego bractwa.
Powrót do góry
ZiCo
PostWysłany: Sob 20:09, 21 Lip 2007 
Administrator serwisu FORA.PL


Dołączył: 20 Cze 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5


Kogoz to moje oczy widza Wink
Osobiscie nakresle tylko dwa znaki - ZA.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cordian
PostWysłany: Sob 20:45, 21 Lip 2007 
Krwawy Cesarz


Dołączył: 25 Maj 2007
Posty: 812
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 9 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mysłowice


Witaj Kay.
Ja chyba wypowiadać się nie musze, kiedyś już proponowałem Ci wstęp do GS. Znam Cie bardzo długo wiem na co Cie stać, wiem że jesteś jednym z nielicznych osób którym można ufać bezgranicznie (Tacy ludzie są właśnie w GS). Wiem że za przyjaciół oddałbyś życie. Podanie cudowne, jak wzór dosłownie...
ZA


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fam
PostWysłany: Nie 10:04, 22 Lip 2007 
Gość






Gdy Kay zamilknął po swych ostatnich słowach i nastał moment ciszy pochodnie na ścianach zaczęły z jakiegoś powodu przygasać. Szybko nastał mrok rozświetlany tylko nieznacznie przez magiczne lśniące gwiazdki ze studzienki. Lekko zaniepokojony przybysz powstał z posadzki starając się dostrzec coś w ciemnościach. Przez moment dało się słyszeć jakby skrzypienie dużych drzwi. Kay domyślił się, że ma gościa. Odwrócił się przodem do źródła dźwięku, stanął wyprostowany, a rękę skierował w stronę pasa, gdzie przymocowany był jego nóż. Zapytał spokojnym głosem:
- Ktoś ty?
Jego wyćwiczone zmysły pomagały mu wyczuć intruza. Przemieszczał się on dookoła niego, jakby badając go. W końcu tajemnicza postać przemówiła:
-Zwą Cię Kay, prawda? - zabrzmiał kobiecy głos.
-Ja zadałem pytanie pierwszy. - odpowiedział Kay.
Postać nagle zatrzymała się przed nożownikiem. Lekkie światło dobiegające od środka komnaty ze źródełka oświetlało ją nieznacznie. Kay dostrzegał zaledwie kontury. Była to niska osoba o kobiecej sylwetce, krótkich włosach i długim, aczkolwiek wąskim mieczu w ręce. Kobieta przemówiła ponownie:
-Nieufny wobec obcych? Zatem wypada mi się chyba przedstawić.
Kay położył dłoń na rękojeści swojego noża i przyjął pozycje obronną nie wiedząc czego się spodziewać. Kobieta podniosła dłoń na wysokość twarzy i zrobiła nią finezyjny gest, po którym woda w studzience zabulgotała, powiew świeżego powietrza wpadł do komnaty przynosząc ze sobą piach, który wpadł w oczy Kaya zmuszając go do ich chwilowego zamknięcia. Wtedy usłyszał rozpalające się wszystkie pochodnie dookoła. W końcu usłyszał odpowiedź na swoje pytanie:
-Jestem władczynią żywiołów... panią ognia... potomkini pierwszego maga wieży Ivory! Czarodziejka Famelia! Twój przyszły towarzysz broni.
Kay otworzył oczy i dostrzegł piękną, młodą, rudowłosą osóbkę z wesołym figlarnym uśmiechem zdobiącym jej twarz.
-Twa opowieść nas urzekła i nikt z nas nie pozostał obojętny. Nie wszyscy jeszcze zabrali głos, lecz wszyscy jak dotąd są za przyjęciem Cię do nas. - radość nagle zniknęła z twarzy czarodziejki, a na jej miejsce pojawiła się powaga.
-Teraz powinieneś się spotkać z naszym liderem... z Mashter. Proszę, pójdź za mym protegowanym.
Zza drzwi wyłoniły się dziwne królicze uszy.
-Pssst... Fomi... jużeś skuńczyła te cyrygile? Mosh si nicirpliwi...
Czarodziejka poczuła się zakłopotana.
-Sigri! Zaprowadź naszego gościa i nie pozwalaj sobie na takie uwagi!
Królicze uszy zaczęły wyłaniać się coraz dalej poza drzwi, aż oczom Kaya ukazał się niski krasnolud w ciężkiej szarej zbroi, z dużym warkoczem na czubku głowy, bujną brodą, wąsami zaplecionymi w warkoczyki i szramą rozciągającą się przez nos od jednego policzka do drugiego. Poruszał się chwiejnym krokiem na swym krótkich nóżkach, a gdy podszedł bliżej czuć było od niego alkohol.
-Ober, ober Fomi. już si rubi, hrhr.
Krasnolud złapał Kaya za rękę jak dziecko i zaczął go ciągnąć za sobą. Gdy opuścili komnatę pokurcz znowu przemówił.
-Jistem Sigri Ygrum, tutejszy szperocz. Zwą mni tokże Ślimokiem Gigontem i Włodcą Elpów chucioż ni wim dloczego... - zatrzymał się przed wielkimi zdobionymi złotem i mosiądzem drzwiami. Odwrócił się w stronę Kaya i po rozejrzeniu się na boki powiedział szeptem:
-Tok noprowde jistem pirotem z Elmore ole nikomu ni mów, bo gwordia cesorska mni w dyby zokuje olbo i łeb odetni!
Sigri odchrząknął ślinę i przemówił już normalnie:
- Zo tymi drzwiomi czeko Mosh, powudzynia!
Powrót do góry
Varghgak
PostWysłany: Nie 11:50, 22 Lip 2007 
Gość






Przeciw - dlatego, że Cord mnie męczył na TSie żebym coś napisał noob jeden.

Tak wogóle to pozdrawiam i wszystkiego najlepszego. Jak coś to wszystko wina Corda.
Powrót do góry
Teveriel
PostWysłany: Nie 13:52, 22 Lip 2007 
Gość






Nie znam Kaya osobiście, jedynie pamiętam go z czasów, gdy zaczynałem gre. Będę ZA, bo nam drzwi do Core otwierał Wink

Pozdrawiam.
Powrót do góry
Gość
PostWysłany: Nie 14:21, 22 Lip 2007 







NIe ma to jak mocna argumentacja. Ja tez jestem za bo klate depiluje!
Powrót do góry
Teveriel
PostWysłany: Nie 16:19, 22 Lip 2007 
Gość






I ma fajne klapki Very Happy
Powrót do góry
Ferdon
PostWysłany: Wto 9:31, 24 Lip 2007 
Gość






ZA. Dwóch TH w jednym party = mega kox i jakby to okreslil Wojna (chodz moze inaczej to interpretuje) mega TEMPO
ZA ZA ZA
Powrót do góry
_Uriel_
PostWysłany: Wto 23:51, 24 Lip 2007 
Mutant!
Mutant!


Dołączył: 02 Cze 2007
Posty: 96
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5


znam. jestem za. fajne podanie.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość
PostWysłany: Sob 23:37, 28 Lip 2007 







Kay... kope lat , daj znać jak będziesz miał chwile w grze pogadamy długo Cie żem nie widział a o dołączeniu nie wpomne głowe bym dał za niego hrhr
Powrót do góry
Mashter
PostWysłany: Nie 10:52, 29 Lip 2007 
Administrator


Dołączył: 11 Lip 2006
Posty: 417
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/5


No cóż, opierając się na zdaniu innych jak i moim własnym oświadczam, że zostałeś przyjęty w szeregi Gothic Slayers.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)

Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Strona 1 z 1
Forum Gothic Slayers Strona Główna  ~  Archiwum Podań

Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi


 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach




fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB and Ad Infinitum v1.03